Kremacja w czasach zarazy

Wynikiem każdej dużej epidemii jest bardzo mocne obciążenie służby zdrowia oraz, niestety, służb pogrzebowych. Widzimy dziś, jak problemy z dużą ilością zmarłych przerastają hiszpańskie i włoskie zakłady pogrzebowe. Brakuje miejsc do składowania zwłok (w Madrycie miejskie lodowisko zamieniono w kostnicę), brakuje miejsc na cmentarzach, a pracownicy zakładów pogrzebowych boją się o swoje bezpieczeństwo.

Mimo, że podświadomie kojarzymy śmierć spowodowaną zarazą z koniecznością spopielenia ciała w celu odpowiedniego zabezpieczenia środowiska (i nas samych) przed rozwojem epidemii, to Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie nakazuje w takich wypadkach kremacji. Okazuje się, że większość patogenów, które wywołują i wywoływały masowe zarazy, po śmierci nosiciela umiera. Niechlubnym wyjątkiem jest tu wirus Ebola oraz cholera, gdzie do zakażenia może dojść także przy kontakcie ze zmarłym. Zmarli na tyfus czy dżumę - choroby roznoszone przez zwierzęta na człowieka - także nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla żyjących, ale oczywiście w przypadku każdego kontaktu z ciałem zmarłego, należy zachować odpowiednie środki bezpieczeństwa i higieny.
Do tej pory nie potwierdzono, aby koronawirus COVID-19 mógł przenosić się ze zmarłego na osobę żywą.

Niemniej jednak kremacja w sytuacjach epidemii pozwala na rozwiązanie kilku problemów:

1. Przechowywanie zwłok - jeśli tylko krematorium jest w stanie spopielić odpowiednio dużą liczbę zmarłych, łatwiej przechować urny z prochami, niż ciała. Ciało zmarłego wymaga przechowywania w temperaturze 4C. Pamiętajmy, że przechowanie 1000 ciał wymaga powierzchni ponad 2000m2 (cytowane za WHO). Prochy po kremacji są biologicznie obojętne, zatem ich przechowywanie nie wymaga zapewnienia specjalnych warunków. Oczywiście zajmują także dużo mniej miejsca.

2. Miejsce na cmentarzu - już teraz w wielu miejscach, szczególnie dużych aglomeracjach, cmentarze są przepełnione i jest problem z dochowaniem na nich nowych osób. W przypadku epidemii, gdzie liczba zmarłych gwałtownie rośnie, problem ten staje się poważny i naglący. Obowiązujące przepisy środowiskowe nakazują, by nowo budowany cmentarz spełniał szereg wymogów sanitarnych. Nie można tak po prostu zacząć chować zmarłych w nowym miejscu. Tu pochówek kremacyjny także jest rozwiązaniem. Urnę z prochami można z łatwością dochować nawet do grobów jednomiejscowych. Można też poustawiać na terenie cmentarza kolumbaria i w ten sposób zwiększyć pojemność cmentarza. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, prochów zmarłego nie można rozsypywać (więcej tutaj).

3. Zgromadzenia - w okresie epidemii wiele krajów wprowadza zakazy zgromadzeń i nie są możliwe ceremonie pogrzebowe przy udziale większej liczby osób. Jeśli chcemy pochować zmarłego zgodnie z naszym obrządkiem religijnym i chcemy, by w tej uroczystości wzięła udział większa liczba bliskich i znajomych, kremacja jest sposobem na przełożenie ceremonii na okres późniejszy, kiedy to zgromadzenia będą ponownie możliwe. Urnę w takiej sytuacji można przechować w domu.


Czy w związku z panującym obecnie koronawirusem zwiększy się liczba pochówków kremacyjnych w Polsce? Moim zdaniem zdecydowanie tak.

(źródło: Pixabay.com)



Chcesz być na bieżąco z informacjami z tego bloga? Wpisz swój adres e-mailowy na głównej stronie w okienko "Śledź przez maila" i każdy nowy post przyjdzie do Ciebie na Twój adres e-mailowy.

Masz jakieś pytania? Napisz przez formularz na stronie lub na e-mail: okremacji@gmail.com

Komentarze

Popularne posty